piątek, maja 25, 2012

Megamiasta



Miasto, jako labirynt ulic, jako sitaka relacji, kręte, zaplatające się na siebie, to znów zrywające się linie życia pojedynczych ludzi. 

Miasto, jako puzzle gigantycznych budowli, pnących się ku niebu, błyszczących w słońcu. Sfery luksusu i przenikającej każdy gest i każde spojrzenie smutnej nędzy.

Miasto, jako świat, w którym żyją bohaterowie pierwszych stron gazet, ale też prawdziwi anty-bohaterzy, kustosze pieniędzy, samotne matki, nienawidzący się małżonkowie, uświęcone tradycją i obyczajem rodziny, uduchowieni pracownicy opieki społecznej i kreatywni komornicy.

W takich miastach możemy spotkać fałszywych alfonsów nabierających swoich klientów na piękne zdjęcia eleganckich prostytutek, które nie istnieją. Alfonsów, którzy, ukrywają swoją samotność i po skończonym dniu „pracy” ładują sobie działkę i odpływają…

Brak komentarzy: