poniedziałek, grudnia 04, 2023

Taki wiersz

 

piękne, przejmujące opowiadania odnalezione gdzieś w sieci

samotność już dobrze wysłużona

cicha muzyka gdzieś w oddali

przechodzący dreszcz wzruszenia

marzenia o poszukiwaniu wyjścia z labiryntu w XVIII dzielnicy Paryża

jeszcze na coś czekanie cierpliwie

codzienne spacery ustawiają rytm

ciemna rozgwiazda o świcie

02.12.2023

sobota, listopada 25, 2023

Zew Cthulu i tajemne rytuały Lovecrafta

 


Nauki szkolne pobierał nieregularnie, z dalszej edukacji musiał zrezygnować. Jeśli mimo to już jako kilkuletni chłopiec rozporządzał szeroką encyklopedyczną wiedzą i pisywał do miejscowych gazet cykliczne artykuły popularnonaukowe, zawdzięczał to bezustannej niemal lekturze, obejmującej wszystko, co tylko wpadło mu w ręce – od bajek, przez mity greckie i orientalne, aż do specjalistycznych prac z zakresu astronomii. W przerwach, między kolejnymi książkami urządzał sobie zabawy, które – gdyby ktoś je obserwował – mogły zadziwić i zaniepokoić człowieka przyzwyczajonego do stereotypowych zajęć dziecka: budował ołtarze, na których składał ofiary i palił kadzidła ku czci wymyślonych bóstw o dziwnych imionach, czy śpiewał psalmy i rytualne pieśni w sobie tylko zrozumiałym języku, albo godzinami zastanawiał się nad własną mitologią, precyzującą drobiazgowo wszelkie genealogiczne powiązania między potężnymi, choć na wskroś fantastycznymi bogami.

Ze wstępu Marka Wydmucha „Cień z Providence” na temat Howarda Phillipsa Lovecraft’a zamieszczonego w książce tegoż autora pt. „ZewCthulhu”, wyd. Czytelnik, Warszawa 1983, str. 6