środa, maja 16, 2018

Jeszcze cytat Don Delillo



cytat z książki Don DeLillo, Thomas DePietro (2005). “Conversations with Don DeLillo”, p.94, Univ. Press of Mississippi

Jeszcze jeden cytat:

Writing is a form of personal freedom. It frees us from the mass identity we see in the making all around us.  /Don DeLillo, Thomas DePietro (2005). “Conversations with Don DeLillo”, p.143, Univ. Press of Mississippi/
Inne cytaty pochodzące z książek Don Delillo lub wywiadów, które zostały z nim przeprowadzone.

Don DeLillo Quotes

Fascynacje Don Delillo



 
Sprawy omawiane przez Delillo to: terroryzm, masy, masy ludzi, może też w końcu - jak chcą niektórzy recenzenci - samotność, świat, jako taki, świat ludzki, globalizacja, lęki, kompleksy, rozpad więzi społecznych, ach jak to patetycznie brzmi, może trudności w zawiązywaniu i utrzymywaniu relacji, klisze, w znaczeniu stereotypy, zabytki, obrazy, sztuka i fotografia, łapanie pozorów, prawdziwa gra pozorów, ucieczka przed rzeczywistością, ale czym jest rzeczywistość - czy to jedno z pytań, które sobie Delilo zadaje? Nie wiem.

Jego książki pociągają mnie może dlatego, że podobne są według mnie, do raportów z socjologicznych badań. I jeszcze z tego powodu, że używa tak plastycznego języka, z uderzających opisów miejsc, sytuacji, uderzających prosto w trzewia. Czytanie bowiem jego książek to, jak patrzenie na doskonały obraz, który zawiera bardzo wiele drobnych szczegółów. Boskie, po prostu boskie, prawdziwa uczta dla czytelnika. Może jest to prawdą, że czasem niektóre jego opisy wydają się być przydługie, męczące, nie powiązane z niczym, a przede wszystkim między sobą, ale nie jest to już tak ważne, jak potrafi się uchwycić się tą unikalną atmosferę, ten klimat jego powieści i się nią rozkoszować.

Poniżej cytuję Delillo, fragmenty jego powieści "Nazwy"

Bez większego trudu dotarłem na granicę starego miasta. Z ulicznego hałasu motocykli i autobusów ku głosom z podłużnego bazaru. Ulica się zwęziła, gdy przechodziłem przez Bramę Lahorską, budowlę z cegły z przypominającymi wieże fortyfikacjami po obu stronach.

Gdy znalazłem się w środku, doznałem wrażeń, a to co innego niż widzenie rzeczy. Uświadomiłem sobie, że idę za szybko, w tempie wypełnionych samochodami ulic, które przed chwilą opuściłem. Miałem wrażenie zwężeń i cieni, brązu, drewna i cegły, twardej ziemi na ulicach. Powietrze było wielosetletnie, martwe, ciężkie i zjełczałe. Miałem wrażenie surowości i stłoczenia, ludzi w wąskiej przestrzeni, mężczyzn w kilkunastu rodzajach ubioru, płynących kobiet, kobiet w sięgających ziemi haftowanych białych zasłonach, szczelina z siatki na wysokości oczu, heksagonalna, by miały widok na pokratkowany świat, sześcioboczna klatka, dostosowywała się do każdego ich kroku, każdego ruchu oczu. Osły dźwigające cegły, dzieci przykucnięte nad otwartymi ściekami. Zerknąłem na swoje wskazówki, skręciłem niepewnie w bok. Przedmioty z miedzi i mosiądzu. Łatacz ołowiu pracujący w cieniu. To była funkcja liniowa starych miast, utrzymać niezmienioną formę,sprawić, żeby czas zawisł razem z wyrobami rymarskimi i motkami wełny. Praca rękodzielnicza, zjełczałe wonie i choroby, czterechsetletnie twarze. Były konie, owce, osły, krowy i woły. Miałem wrażenie, że jestem śledzony.

Znaki w urdu, głosy wołające nad moją głową z drewnianych balkonów. Włóczyłem się przez półgodziny, zbyt wchłonięty przez środek, żeby szukać punktów orientacyjnych, minaretów i kopół Badszahi, wielkiego meczetu na północno-zachodnich obrzeżach. bez mapy nie mogłem nawet nikogo zatrzymać, żeby ustalić przynajmniej przybliżony kierunek. Zagłębiłem się w labirynt zaułków na tyłach sklepików i straganów. Intensywnie świadomy. Amerykanin. Udzielając samemu sobie rad i wskazówek. Kobieta wciskała krowie łajno do okragłych miseczek, żeby wyschło na niskim murku.
 /Don Delillo, Nazwy, Noir Sur Blanc, Warszawa 2012, strona 312/