piątek, listopada 11, 2005

Noc maniaków strachu

Zaczęło się. Mroczna i zimna noc. Grupa młodych ludzi zbierających się w jednym miejscu. Wciąż nadciągają nowi. Stoimy i czekamy. Wygląda to wszystko jak zbiórka wyznawców Diabła. Poniekąd może nią nawet jest, chociaż niekoniecznie – tak naprawdę to początek następnej edycji ENEMEFów; tym razem poświęconej horrorom. Kto nie był niech żałuję i to mocno. Można było zobaczyć cztery filmy: „Dom Woskowych Ciał”. „Bękarty Diabła”. „Głosy” i „Siła Strachu”. Każdy z nich reprezentował zupełnie inną stylistykę. Bękarty Diabła fim w reżyserii Roba Zombi. Naprawdę tyle morza krwi i natężenia upokorzeń nie widziałem nigdy w życiu. Opowieść o rodzinie, która między sobą wygląda na mocno zintegrowaną, a wokół sieję zniszczenie i postrach. Przemoc zaczyna się już od pierwszej sceny kiedy to nieświadoma niczego kobieta zatrzymuje swój samochód aby pomóc leżącej nieruchomo na drodze dziewczynie i nagle: trach!!! dostaje nożem w plecy – i już wiemy z kim tak naprawdę mamy do czynienia. To nie żaden wypadek, czy biedna dziewczyna, która zasłabła na drodze, ale siostra i brat, którzy po prostu potrzebowali samochodu. Film przypomina amerykańskie kino drogi. Ale tylko przypomina... W tym filmie nic nie jest święte i nikt się nie liczy. Ważne jest aby przeć do przodu i dobrze się bawić nawet, jeśli zabawa polega na zadawaniu cierpienia. Mamy do czynienia z apoteozą wolności od wszelkich reguł i prawa do zadawania gwałtu. I ta muzyka, która wskazuję, że nie wszystko jest w porządku i wciąż ocieramy się o nieczyste moce. Bękarty Diabła skazują widza na niepewność, czy aby nie znajduję się już po drugiej stronie lustra – w świecie cieni, w którym władzę sprawuję Lucyfer? Chcemy zobaczyć, jak obdzierane jest ciało ze skóry i to żywcem, chcemy zobaczyć wbijanie gwoździ w dłonie, zabawę w robienie z żony namiętnej dziwki. Czy chcemy zobaczyć świat, w którym z nikąd nie ma pomocy, bo nawet szeryf wygląda i zachowuję się jakby został opętany przez diabła, jak tak - to wybierzmy się na film Robiego Zombi. Ma on w sobie coś diabelskiego i pokazuję bezpośrednie obcowanie z życiem i śmiercią, dla którego podstawowe znaczenie ma ofiara i kat, ból i przyjemność. „Bękarty Diabła” to film o świecie, w którym zadawanie okrucieństwa staję się orgazmem najsilniejszym z możliwych. Czy można sobie wyobrazić miasto, w którym nie ma ludzi tylko figury woskowe? O takim mieście opowiada film „Dom woskowych ciał”. Grupa studentów, którzy spieszą się na ważny mecz baseball'u zmuszona jest zatrzymać się w lesie nieopodal drogi. Niedaleko znajduję się miasto, które skrywa straszliwą tajemnicę. Kiedyś dawno, dawno temu było sobie małżeństwo lekarza i artystki. I jak prawie w każdym małżeństwie i temu urodziły się dzieci. Na świat przyszło dwoje chłopców – dokładnie w tym samym momencie - bracia syjamscy. Ojciec był lekarzem więc podjął się operacji w wyniku której jeden z braci praktycznie stracił połowę twarzy, a że jego matka była artystką wykonała mu maskę. Chociaż w filmie nie pojawiają się żadne demony, duchy, wampiry lub wilkołaki to sama groza występuję. Tu znów mamy do czynienia tak z częstym wśród horrorów motywem złamanego dzieciństwa. Jak to jest urodzić się w rodzinie, w której przywiązują ciebie do dziecinnego krzesełka pasami, krzyczą i szarpią. Takie dzieciństwo musi pozostawić ślady nie tylko na dłoniach, ale na samej duszy. Efektem tych metod wychowawczych jest para morderców, którzy swoje ofiary zalewają gorącym woskiem. W konsekwencji całe miasto zostaje zmienione przez nich w prawdziwy gabinet figur woskowych. Film zebrał rozmaite recenzję, zwykle były one nie najlepsze. Gra aktorska nie jest najwyższych lotów, sam scenariusz zresztą też, ale film mimo wszystko może budzić przerażenie. I w końcu film „Głosy”. To już prawdziwy horror z duchami i złymi demonami, które podszeptują najgorsze. Bohaterem jest wzięty architekt, który traci w wypadku samochodowym żonę. Jest zrozpaczony. Zaraz po tym zdarzeniu spotyka starszego mężczyznę, który ofiarowuje mu swoją pomoc – twierdzi bowiem, że umarła kontaktowała się z nim z innego wymiaru. Architekt z początku sceptycznie, a wręcz wrogo nastawiony do takiej propozycji zmienia zdanie zaraz po tym jak odbiera telefon od... zmarłej dopiero co własnej żony. Po tym wydarzeniu wszystko zaczyna toczyć się już bardzo szybko. Mamy do czynienia z motywem EVP, czyli komunikacji między wymiarami, która wykorzystuję nowoczesne techniki archiwizowania dźwięku i obrazu, jak magnetofon i video. I tam nasz główny bohater słyszy owe głosy, które raz pochodzą od jego własnej żony, która ostrzega go przed niebezpieczeństwami, ale też słyszy głosy zła. „Głosy” to prawdziwy horror. Tu nie ma morza krwi, ale jest paniczny lęk i groza wyzierająca przez nowoczesną technologię, przenikająca wszystkimi możliwymi lukami omijając logikę jej działania.