niedziela, grudnia 13, 2009

Rozmowa w progu

Miałem ostatnio dość nieprzyjemną rozmowę z jednym z moich znajomych, który kiedyś był dobrym moim przyjacielem.

Rozmawialiśmy, że tak powiem: w progu, w przerwie między tym, co już nastąpiło, a tym, co dopiero miało nastąpić, prawdziwa sytuacja "w rozkroku", zawieszenia, krótkiej, tymczasowej i często kurtuazyjnej rozmowy. Nawet przestrzeń sprzyjała takiej sytuacji, bo rozmawialiśmy w drzwiach, w przejściu. Nawet można dodać coś jeszcze. Obaj jesteśmy w wieku, w którym przechodzi się "na drugą stronę", w którym mężczyzna wchodzi w tzw. "smugę cienia".

Nasza rozmowa miała miejsce na wystawie niezależnej sztuki współczesnej w monstrualnym budynku, który można traktować, jako pamiątkę po polskim komunizmie.

- Spotykasz się teraz z tym nihilistą – zapytał mój znajomy.

- Kogo masz na myśli?

- Jak to kogo? "M". Uważaj na niego – on zwariował.

- Zwariował?

- No, wiesz to frustrat. Zaczął brać amfetaminę. Ma już prawie czterdzieści lat i wydał tylko jedną książkę i to też nienajlepszą, a powinien dokonać już znacznie więcej, bo jest bardzo zdolny. Życzę mu wszystkiego najlepszego.

- Tak? Co ty opowiadasz? Jak się z nim ostatnio widziałem to pił tylko herbatkę owocową.

- To dobrze. Rzeczywiście miał kiedyś problemy z alkoholem, ale z tego wyszedł, a potem wszedł w amfę.

- Wiesz, chyba musze już lecieć.

- Już? Co ty taki w przebiegu jesteś? Za dużo ludzi, co?

- Tak. Jak jest tyle osób to mózg zaczyna mi się lasować.

- Wiesz, ja też chyba musze się trochę towarzysko poudzielać, no to pa.

- Pa.