wtorek, stycznia 26, 2010

Pijąc gorącą herbatę...

Zima to okres wstrzymania oddechu, szybkich kroków i niezdarnych ruchów ciała na oblodzonym chodniku. To wtedy ludzie tulą się w sobie i zamykają twarze w ciemnych kapturach. Wówczas nawet nie musza już unikać wzroku niechcianych spojrzeń. Pory podczas których ulice pustoszeją są coraz dłuższe i miasto wygląda, jak wymarłe. Ci, którzy mają jeszcze to szczęście skrywają się w gromadzie najbliższych, czy przyjaciół. Jednak niektórzy nie mają już tego szczęścia ani nawet i domu, w którym mogliby się ogrzać. Ich ciała powoli schłodzone samotnością i mrozem zamieniają się w niechciane pomniki.

Zimą przypomina mi się zbrodnia, kaźń obozów koncentracyjnych, w których ogołocone/ogołoceni ze wszystkiego więźniarki i więźniowie byli zmuszeni stać na mrozie po dwadzieścia godzin. Czy są wśród nas i tacy wyczynowcy, których nie widzimy bowiem zamykamy wzrok pod ciemnym i głębokim kapturem. Obawiam się, że tak w istocie jest. Czy te mrozy w końcu nie zelżeją?

piątek, stycznia 22, 2010

Ponownie Robert Frank

Zdjęcia Roberta Frank'a
Czy to mnie inspiruję, chyba już nie, ale są i tak niesamowite.

Zakończenie



Wchodzę do budynku. Ciemny korytarz. Otwieram drzwi do klatki schodowej i powoli sunę na górę.

Na ścianach widzę obrazy pochodzące z mojego życia.


Znajduję się na ostatnim piętrze. Przede mną brudne okno i panorama monotonnych osiedli. Słyszę kroki i chrobot klamki. Ktoś stoi za drzwiami. Okno powoli otwiera się na oścież. Wieje zimny wiatr i zaczyna padać śnieg. Cicho i powoli otwierają się drzwi. Czuje zapach szpitalnego powietrza.


Otwieram zaspane oczy. Jednak nie budzę się w łóżku, a na czymś twardym i zimnym.

Jest noc.

Niedaleko stoi jakaś postać. Nieśmiało podchodzę bliżej i widzę moją zmarłą matkę. Jej twarz zasłania czarny welon

– Jak długo mam na Ciebie jeszcze czekać – mówi.