Zaledwie kilka dni temu, czyli 15 stycznia 2025 roku, zmarł David Lynch.
Co mam powiedzieć, że to był ktoś kto wziął mnie za rękę i poprowadził tam gdzie nikt by tego ani wcześniej ani później nie zrobił?
Mam wymieniać jego filmy, pisać o jego twórczości? To był po prostu ktoś kto nie bał się mówić o tym, że kolekcjonuje zużyte gumy do żucia, bo przypominają mu ludzkie mózgi.
Ach, zresztą niech sam tu się wypowie.
Some thoughts are just more interesting than others. I’ll have an idea to go get a cup of coffee, for instance. Or for a scene in a film. Or for making a chair. This is why daydreaming is so important to me. All the thoughts just flow.
—David Lynch
I jeszcze to. To też bardzo znaczące dlatego nie mogłem się powstrzymać aby akurat tutaj to zacytować:
George poprosił mnie, żebym przyszedł do niego i porozmawiał z nim o wyreżyserowaniu trzeciej części Gwiezdnych Wojen [chodzi o "Powrót Jedi"]. A ja miałem prawie zerowe zainteresowanie. Zawsze podziwiałem George'a. George to facet, który robi to, co kocha. A ja robię to, co kocham. Różnica polega na tym, że to, co kocha George, zarabia setki miliardów dolarów. Pomyślałem więc, że powinienem go odwiedzić. To było niesamowite.Najpierw musiałem pojechać do budynku w Los Angeles. Musiałem dostać specjalną kartę kredytową i specjalne klucze. Przyszedł list i mapa. Potem pojechałem na lotnisko i poleciałem. Mieli już dla mnie gotowy wypożyczony samochód. Kluczyki. Wszystko było gotowe. Miałem pojechać do tego miejsca. Wszedłem do biura. Był tam George. Rozmawiał ze mną przez chwilę. Potem powiedział: "Chcę ci coś pokazać".Mniej więcej w tym czasie zaczęła mnie boleć głowa. Zabrał mnie na górę. I pokazał mi te cosie zwane Wookiees. I teraz ten ból głowy jest coraz silniejszy. Pokazał mi wiele zwierząt i różne rzeczy. Potem zabrał mnie na lunch swoim Ferrari. George jest trochę niski. Miał więc oparcie siedzenia i prawie leżał w samochodzie. Zasuwaliśmy przez małe miasteczko w północnej Kalifornii. Poszliśmy do restauracji. Nie żebym nie lubił sałatek. Ale mieli tylko sałatkę.Potem dostałem naprawdę... coś jak migrenowego ból głowy. Nie mogłem się doczekać powrotu do domu. Jeszcze zanim dotarłem do domu, wczołgałem się do budki telefonicznej, zadzwoniłem do mojego agenta i powiedziałem: "Nie ma mowy! Nie ma mowy, żebym to zrobił!". Powiedział: "David, David, David...Uspokój się! Nie musisz tego robić".Powiedziałem więc następnego dnia George'owi, z całym szacunkiem, przez telefon, że to on powinien wyreżyserować. To jego film. To on wszystko w nim wymyślił. Ale on tak naprawdę nie kocha reżyserii. Więc ktoś inny wyreżyserował ten film. Zadzwoniłem do mojego prawnika i powiedziałem mu, że nie zamierzam tego robić. A on odpowiedział: "Właśnie straciłeś nie wiem ile milionów dolarów."'David Lynch o odrzuceniu reżyserii "Powrotu Jedi".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz