czwartek, lutego 23, 2017
Smutek tropików
kolejny dzień, jak spadające słońce w krainie bezbożników i złodziei
gdzie podziały się te wszystkie jasne twarze i tabliczki z afirmacjami
lektura bloga na temat technik pisania
słońca już nie ma są tylko kałuże snujące się jak rozlewiska Missisipi
chodniki otoczone psim łajnem stają się wyzwaniem dla sprawności mojego ciała
kolejny dzień, w którym nadzieja wychodzi nad bladym świtem i nie chcę powrócić
drobne sprawunki, droga tam i z powrotem
do osiedlowego sklepu
co się zmieniło, gdzie podziałem swój warsztat tkacza z tych młodzieńczych lat
przeczytane książki jedna za drugą spadają obok łóżka
kolejny dzień, w którym wyczekuję na wzrost cen dolara
i otwarcie banków, a tak pozostają mi tanie jadłodajnie
przechodząc obok luksusowych butików wpadam na dwa piwa do osiedlowej knajpy
w nocy snujące się mary i zimne dreszcze
dopełniają egzotyki mojego, jakże zabawnego tańca na linie
chybocze się to na jedną to na drugą stronę
kolejny dzień, w którym wyciągam aparat i robię zdjęcie przystanka autobusowego
słońce nie chce się ukazać i widać tylko plamy kałuż na jezdni
a tak wszystko spowija szara mgła
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz