Mam postmodernistyczną biografię i należę do klasy „pogranicza”.
Co to znaczy?Pod postmodernistyczną biografią kryje się życie, które nie jest organizowane na bazie określonych celów, klarownego przebiegu kariery, ale na zasadzie rozmaitych doświadczeń, zawodów i miejsc.
Trudno ująć je w zrozumiałe dla przyszłego pracodawcy cv, bo prace, miejsca przez które przebiega są tak rozmaite i różnorodne i trwają tak krótko, że nie ma sensu ich spisywać w formie historii. To raczej „odpryski”, „ścinki”, „notatki” niż historia zaczynająca się od słów „urodziłem się”, a potem „pracowałem” to tu i jeszcze tu.Nie. To raczej krótkie próby chwycenia się czegoś lub zrozumienia, co chce się robić, co fascynuję i przyciąga, a co nuży i odpycha.
Bo jakże można inaczej opowiedzieć komuś, że pracowało się na budowie, medytowało w ośrodku zen, podróżowało bez celu, wstawało o piątej rano aby iść do fabryki, montowało wystawy, było badaczem rynku w wielkim koncernie medialnym i wciąż poszukuje się nowych zajęć, miejsc i sytuacji.A znaczenie klasy „pogranicza”? No cóż to podobna sytuacja wynikająca z postmodernistycznej biografii. Pochodzenie chłopskie, rodzina mająca pretensje do inteligencji, wczesne ambicje bycie nie wiadomo kim, a potem wciąż na nowo próba załapania się na parę groszy od przypadku do przypadku, raz większych, a raz zupełnie małych.
Nie wiadomo kiedy i na jakim momencie skończę tworzenie zapisków, zbieranie „wycinków”. Może nagle obudzę się przywalony stertą gazet i niedopałków? Może stanę się kimś ważnym i o wszystkim zapomnę, a może wciąż będę zapisywał wciąż nowe notatniki?