Oto znów… Znów śnił mi się koszmar. Jakby wciąż ten sam,
który śnił mi się wcześniej i jeszcze wcześniej. Może zmienia się w nim tylko
scenografia, ale uczucia przerażenia, które w nim doświadczam są wciąż takie
same. Elementem wspólnym, scalającym jest ciemna postać, która czai się za
zasłonami.
Nie pamiętam dokładnie kto, ale ktoś prowadzi mnie do pokoju
i wskazuje palcem. W pokoju jest zmierzch, zasłona lekko powiewa unoszona
wiatrem. A za zasłoną widzę cień, jakby nieruchomy, ale wiem, że tam ktoś jest,
ktoś czai się i czeka na mnie. Budzę się wręcz zdyszany od krzyku.