Podczas kilku ostatnich
nocy śnił mi się prawdziwy cykl koszmarów. Większości snów pamiętam już słabo
wręcz jakby przez mgłę. Śniło mi
się, że byłem więźniem obozu koncentracyjnego, byłem w więzieniu, uciekałem
przed strażnikami. Pamiętam, że towarzyszył mi jeden z moich przyjaciół, o
czymś rozmawialiśmy. To podniosło mnie na duchu.
Ale jeden koszmar
pamiętam dość wyraźnie. Byłem poddawany torturom. Moje ciało zostało
rozczłonkowane. Pozostała jedynie głowa, szyja, kawałek torsu i bijące serce.
Wszystko to zostało umieszczono na długim stalowym pręcie. Żyłem. Otaczała mnie
grupa jakiś pewnie naukowców. Pamiętam, że ich szefową była kobieta. Mogłem żyć
bowiem moje serce podłączone było do kilkunastu wąskich rurek, które
podtrzymywały jego drgania. Owa szefowa powiedziała coś w tym stylu: „i teraz
Robercie powoli będziemy odbierać ci życie, kawałek po kawałeczku. Raczej nie
będzie to bolało.” Jak powiedziała tak zrobiła. powoli zaczęli odłączać owe
rureczki. Czułem się dziwnie, jakby ktoś lekko mnie łaskotał po sercu, ale sam
obraz był tak nieprawdopodobnie przerażający, że się obudziłem w środku nocy.
Najdziwniejsze jest
jednak to, że dzisiaj jak przypomniał mi się ów koszmar bardzo szybko odnalazłem
zdjęcie w internecie, które bardzo przypomina to, jak wyglądałem w owym śnie. Stało
się to zupełnie bezwiednie. Ot tak kliknąłem na jakiś link i bach, pojawiło się
oto te zdjęcie.