niedziela, sierpnia 29, 2010
piątek, sierpnia 13, 2010
Senna rozkosz
Zasypiam teraz długim snem. Nic nie wydaje się być prawdziwe. Odpływam, odpływam, odpływam. Nie śnią mi się żadne koszmary, nie muszę pić aby znieść codzienność – wystarczy, że zasnę. Czekam na sen, jak na zbawienie, pokładam w nim całą nadzieję na przyszłość. Może spotkam tam mieszkańców wspaniałych miast, a może miasta będą czekać na mnie opustoszałe i puste, ale to też dobrze. Wystarczy, że wyobrażę sobie tylko wielkie, puste metropolie, które rozciągają się poza horyzont. Nikogo nie ma – żywej duszy, a po ulicy smaga wiatr przewracając wypełnione kosze na śmieci. Słychać dźwięk toczącej się puszki. A ja idę i idę przez puste ulice.
Subskrybuj:
Posty (Atom)